Imię i nazwisko: Łukasz Jeżak
W LoveKraków: dziennikarz biznesowy
E-mail: l.jezak@lovekrakow.pl
W LoveKraków (od prawie 2 lat): zajmuje się szeroko pojętym biznesem. Głównie interesuje mnie sektor mieszkaniowy, biurowce i działalność dużych firm, ale z mniejszymi też rozmawiam. Raz na jakiś czas pochłaniają mnie bardziej społeczne tematy, życie miasta i problemy mieszkańców.
Parę słów o sobie:
W Krakowie jestem od trzech lat. Co mnie tutaj sprowadziło? Zawsze powtarzam, że chciałem uciec jak najdalej od mojego rodzinnego miasta, ale że nie grzeszę talentem do języków, padło na Polskę i najbardziej oddalony od Konina Kraków (a przynajmniej tak mi się wówczas wydawało).
Zanim zostałem dziennikarzem, chciałem być…
kosmonautą. A tak naprawdę wcale nie. Nigdy nie marzyłem ani nie dążyłem do tego, aby wykonywać jakiś konkretny zawód. Dziennikarstwo samo do mnie przyszło.
Wywiad, którego nie zapomnę:
To z pewnością rozmowa z panem Zygmuntem, szychą krakowskiej branży horeca i nie tylko. Jego spółki zarządzają dziesiątkami, jeśli nie setkami milionów złotych. Podczas naszego spotkania w jednym z jego lokali przy Rynku Głównym czułem, że jest osobą, która ma coś do powiedzenia i potrafi zamieszać na rynku. Świadomość jego władczości, a także postawa, z jaką się zaprezentował, wywarła na mnie wtedy duże wrażenie.
Temat, który jest dla mnie ważny do dziś:
Protesty kobiet jesienią 2020 roku. Nigdy nie sądziłem, że będzie mi dane wziąć udział w tak ogromnym wydarzeniu. Kilkadziesiąt tysięcy osób na ulicach miasta zjednoczonych we wspólnej sprawie. 28 października nie tylko Kraków, ale i cała Polska zatrzymała się na moment.
Wydarzenie, które wymagało dużo pracy (zespołowa gra redakcji):
Ponownie, protesty kobiet. Praktycznie cała redakcja była zaangażowana. Każdy z nas maszerował wśród tych tysięcy manifestujących i relacjonował na żywo bieżące wydarzenia. Przez pewien czas relacjonowaliśmy każdy protest od początku do końca, a potrafiło być ich kilka w tygodniu.
W swojej pracy lubię to, że…
codziennie uczę się czegoś nowego i poznaję nowych ludzi. Wiem, że to banał, ale to prawda. Zawsze staram się pytać mądrzejszych od siebie w realizowanych przeze mnie tematach, co zwyczajnie pozwala mi się rozwijać.
Nie lubię…
gdy wywiad po autoryzacji wraca do mnie w zupełnie zmienionej formie. Czuję się też zrezygnowany, gdy napracuje się nad jakimś artykułem, a później niewiele osób zwraca na niego uwagę.
W innych osobach z redakcji lubię to, że...
uzupełniają się wzajemnie. Każdy ma swoją „działkę” i specjalizuje się w niej. Najbardziej jednak lubię w nich poczucie humoru i dystans do codziennych spraw czy wydarzeń. Ci ludzie zjedli zęby na pracy dziennikarskiej i dzielą się ze mną tym doświadczeniem, za co też niezwykle ich cenię.
Ulubione miejsce w Krakowie, do którego lubię wracać:
park Dżordana ;)
Kraków to miasto…
drugie największe w Polsce, ale w żadnym razie nie użyłbym w stosunku do niego określenia „metropolia”, które kojarzy mi się z miejscami upstrzonymi drapaczami chmur. Kraków to nadal duże, rozległe miasto, ale też swego rodzaju swojskie i niepowtarzalne.
Kocham Kraków, bo…
mnie wychował. To tutaj stawiałem swoje pierwsze poważne kroki zawodowe. W ciągu trzech lat pobytu zmieniłem myślenie, odblokowałem się i otworzyłem na ludzi, nowe doświadczenia. Samo miasto zaś najbardziej kocham za architekturę, a w szczególności kamienice. Nawet po latach chodzę z uniesioną głową po Starym Mieście i odnajduję gdzieś tam wysoko twarze czy rzeźby wykonane w ramach zdobień. Komu chciałoby się nad tym pracować? – myślę sobie. W Koninie, który w większości składa się z jednolitych blokowisk, to byłoby nie do pomyślenia.
Poza redakcją:
sprawdzam kurs bitcoina, stoję na rękach i szlajam się po mieście z przyjaciółmi.